sobota, 11 czerwca 2016

Pudding.

Pisanie o Puddi jest dużo łatwiejsze, bo jest z nami niecały rok więc dużo mniej rzeczy się wydarzyło przez ten czas, chociaż było intensywnie :)

Puddi urodziła się prawdopodobnie 18 sierpnia 2015 roku (taką datę urodzenia ustaliła weterynarz), a została znaleziona 18 września 2015. Jest kotem rasy leśny znaleziony gryzący ;) Bardzo mnie ucieszył fakt, że od momentu znalezienia żadnemu z domowników nie przeszło nawet przez myśl żeby szukać jej nowego domu. Od pierwszego dnia wprowadziła całą masę radości do naszej rodziny. Jej wygłupy i gapciowaty styl bycia były najcudowniejszą rzeczą do oglądania. 


Ponieważ została porzucona przez kocią mamę musiała znaleźć sobie wzór do naśladowania. Człowieki były dziwne i jeszcze musiała nauczyć się komunikowania z nimi, a najbliższy kotu był Joli ;) Tak więc Joli został mentorem Puddi. Naśladowała go w prawie każdej czynności, chodziła za nim krok w krok, wieczorem wtulała się między jego łapki głośno mrucząc. 



Na początku była strasznym żarłokiem, zjadała wszystko, co miała w zasięgu wzroku. Suchą karmę chrupała w zastraszającym tempie, a miseczkę z mokrą karmą wylizywała do czysta. Dopiero po kilkunastu tygodniach odkryła, że jedzenia nie brakuje i czasami zostawiała odrobinę, następnie nie jadła już tak chętnie suchej karmy, a po kilku miesiącach potrafiła nawet ominąć posiłek. Dziś je kiedy jest głodna, nie ma śladu po łapczywości i szybkim pochłanianiu jedzonka. Zdarza jej się coraz częściej wybrzydzać ;)



Obawiałam się bardzo, że będzie próbowała w domu rządzić, bo zazwyczaj koty przejmują dowodzenie. Na szczęście charakter terriera jest całkowicie odporny na kocie zaczepki i po przekroczeniu granic daje o sobie znać w stanowczy sposób.
Po kilkunastu tygodniach przepychanek zostało ustalone co następuje:
  1. Rządzi pies ale kot od czasu do czasu dokazuje z nutką niepewności. 
  2. Podczas sytuacji kryzysowych rządzi pies. 
  3. Jak pies się wkurzy to należy uciekać do szafy. 
  4. Z psiej miski się nie je mięsa (suchą można), bo grozi to utratą głowy. 
  5. Psa się nie gryzie, bo oddaje, a ma większe zęby. 
  6. Jak się przytula, to się przytula, bo jak się udaje, że się przytula, a chce się ugryźć to grozi to utratą głowy. 
  7. Tylko swój kot może chodzić po ogrodzie i robić co chce, obce koty won. 
  8. Pies zobowiązuje się swojego kota bronić na śmierć i życie, chociaż czasami udaje, że wcale go nie lubi. 


Puddi zaczęła rosnąć coraz szybciej, okazało się, że jest kotem ze świetnym charakterem, nie jest lękliwa, lubi podróżować i szybko się przyzwyczaja do nowych miejsc, co ułatwia bardzo przemieszczanie się z nią. Do nowo poznanych osób jest nieufna ale wystarczy kilkunastominutowe ignorowanie i wchodzi na kolana :)


Jak tylko pojawiło się ciepłe wiosenne słońce przyszedł czas na pierwsze spacery w szelkach i na smyczce. Pudi jest kotem niewychodzącym, bo mieszkamy w mieście, przy terenach zielonych ale jednak w pobliżu ruchliwych ulic. Nie chcąc ograniczać Pudi do życia w mieszkaniu zdecydowałam się na bezpieczne spacery po parkach w mieście, jest to świetne urozmaicenie pozwalające zmęczyć kota fizycznie i psychicznie oraz rozładować nadmiar energii. W międzyczasie przyszedł czas na zabezpieczenie balkonu (o tym w następnych postach), który stał się jednym z ulubionych miejsc do spędzania czasu. 


Wraz z nadejściem lata wróciliśmy do naszego domku za miastem. Pudi może tam biegać do woli ale ma na sobie szelki, czasem smycz i cały czas ktoś ma na nią oko. Kiedy wszyscy są zajęci może bawić się w swojej wolierze (więcej o wolierze w następnych postach). Uwielbia gonić za muchami, komarami czy trzmielami, obserwować ptaki i wiewiórki. Na szczęście na większe zwierzątka nie ma zamiaru polować (na razie, oby jak najdłużej).


Za kilka tygodni Puddi przejdzie zabieg sterylizacji, aby nie zdarzyła się 'wpadka', która spowoduje, że kolejne nierasowe koty będą potrzebowały domu! Podejmując się opieki nad nią, mimo całej miłości, zdecydowałam, że gdy tylko dorośnie zostanie poddana takiemu zabiegowi.



Pozdrawiamy, Joli & Pudding

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz